piątek, 30 kwietnia 2010

Paragwaj

Tego to się nie spodziewałem. Paragwaj raczej nie znajdował się na liście moich turystycznych celów, mimo że Ciudad del Este leży zaledwie kilka kilometrów od Foz do Iguaçu. Właściwie gdyby nie Milena to byśmy się tam wogóle nie wybrali. Jednak główne powody przyjazdu do Ciudad del Este: bardzo tanie zakupy oraz obietnica zobaczenia bajzlu jakiego w życiu nie widzieliśmy sprawiły, że kolejnego dnia rano siedzieliśmy w klekoczącym autobusie z napisem 'Paraguay'.
Już sam przejazd z paragwajskim kierowcą dał nam wyobrażenie o tym jaki będzie Paragwaj. Jedni wsiadali do autobusu przodem gdzie przechodzili przez bramkę. Inni wsiadali od tyłu i przychodzili zapłacić bez rejestrowania przejazdu na bramce. Jedni dostawali bilet, inni nie, w zależności od aktualnego widzimisię kierowcy.


Kilka godzin, które spędziliśmy w Paragwaju były wycieczką do innego świata. Samo miasto Ciudad del Este położone po drugiej stronie mostu przyjaźni (Ponte da Amizade) nie ma do zaoferowania nic poza sklepami i targowiskami. Przejazd przez most jest pozbawiony jakiejkolwiek kontroli, wsiadamy w autobus jadący do Paragwaju i po chwili, która zależy od korka na moście, jesteśmy na miejscu.


Wysiadamy na dworcu w Ciudad del Este i po chwili idziemy wymienić brazylijskie Reale na paragwajskie Guarani. Łatwo tu zostać milionerem, 1 Real = 2500 Guarani. Idziemy do centrum gdzie naszą uwagę zwracają wszechobecne kolorowe autobusy:


Po drodze napotykamy też obnośnych sprzedawców skarpetek Nike i pendrive'ów o astronomicznych wręcz pojemnościach. Paragwajscy inżynierowie zdołali stworzyć 64GB pendrive'y, które opłaca się sprzedawać po 10 reali. Szczęśliwi nabywcy dopiero w domu odkrywają, że ich pendrive często nawet nie posiada wtyczki USB;)
Paragwaj to z jednej strony zakupowy raj, do którego przyjeżdzają Brazylijczycy by tanio (czytaj: w normalnych cenach) kupić elektronikę czy perfumy. Z drugiej, trzeba bardzo uważać, bo podrabiane jest właściwie wszystko i często nie da się odróżnić podróbki od oryginału.


Poza zakupami Ciudad del Este nie ma wiele do zaoferowania. Podobno nie jest tam zbyt bezpiecznie, ale o tym na szczęscie nie musieliśmy się przekonać. Na ulicach jest brudno, panuje atmosfera bajzlu i zamieszania. Brazylia z pewnością nie jest wzorem dobrej organizacji, ale w porównaniu z Paragwajem panuje tam wrecz niemiecki porządek.

Do tej pory nie rozumiałem czemu Brazylijczycy podśmiewali się z Paragwaju, ale po paru godzinach w tym kraju sam z trudem się od tego powstrzymuję;) Tak jak u nas za symbol tandety przyjmujemy produkty wyprodukowane w Chinach, tak w Brazylii za tandetne uznaje się te kupione w Paragwaju.


Jakby nie było, nasze zdziwienie warte było przyjazdu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo fajny tekst i zdjęcia
NTNŚ