niedziela, 19 grudnia 2010

Budapeszt

Wracając do Polski postanowiliśmy jeszcze dwa dni spędzić w Budapeszcie. Byliśmy tam już z Mateuszem dwa lata temu i wtedy też Budapeszt zrobił na nas dobre wrażenie. Dopiero teraz jednak zauważyłem jak ładne jest to miasto.

Od Budapeszt

Jak dla mnie wygrywa z przereklamowaną Pragą pod każdym względem: milsi ludzie, więcej do oglądania, lepsze jedzenie i do tego wszystko tańsze. Udało nam się wynająć mieszkanie dla 4 osób w samym centrum miasta za ok. 50 Euro za dobę. Świetny standard i możliwość wynajęcia dosłownie na jedną noc. Bardzo wygodne, standard hotelu, a cena jak za hostel.
Wracając do Węgrów w przeciwieństwie do Czechów naprawdę nas lubią, to się naprawdę da odczuć. Zupełnie nie rozumieliśmy za to, czemu wydaje im się, że mówienie powoli i wyraźnie w jakikolwiek sposób przybliża nas do porozumienia. Nie jest żadną nowością, że Węgierski jest kompletnie powalonym językiem i znajomość jakiegokolwiek innego ani odrobinę nie pomaga w jego zrozumieniu.

Co więc takiego ma Budapeszt? Jak dla mnie klimat! Niektóre miasta lubi się po prostu za klimat i jak dla mnie to jest właśnie to. Za to właśnie polubiłem też São Paulo, samo w sobie przerośnięte i brzydkie. Fajny klimat gorącej metropolii nad wybrzeżem oceanu miało też dla mnie Recife.


Podobno wszystko porównujemy do tego co znamy (bo i do czego innego?). Mi Budapeszt najbardziej ze wszystkiego przypominał Buenos Aires. Nie potrafię tego wyjaśnić, miał coś podobnego, podobne budynki, podobne zakątki, mnóstwo miejsc do odkrywania. Do tego dobre, choć na pewno nie tak tanie jak Argentyńskie wino.



Choć byliśmy tam tylko dwie noce, to wybraliśmy się z Mateuszem na piwo do dwóch różnych barów. Oba w centrum miasta, a mimo to oba w jakiś sposób alternatywne. Jeden z nich znajdował się np. wewnątrz kamiennicy i główny bar znajdował się pod gołym niebem. Może po prostu tak fajnie trafiliśmy dwa razy pod rząd.

A samo miasto - przez dwie godziny po wyjściu z wynajętego mieszkania chodziliśmy z głową ku górze. Mnóstwo pięknych kamienic, większość wspaniale odnowiona. Po prostu robi wrażenie, naprawdę jest co oglądać.








Z europejskich miast, które poznałem dwa są po prostu "cool": Berlin i Budapeszt. Do obu na pewno będę chciał kiedyś wrócić.

Zdjęcia z Budapesztu

niedziela, 12 grudnia 2010

Dubrovnik

Minęły prawie 3 miesiące od kiedy wróciłem do Polski. Czas mija niesamowicie szybko, właściwie nie wiem co się działo przez ten okres, no może poza wyjazdem do Chorwacji.
Oglądając śnieg za oknem fajnie spojrzeć jak było na wakacjach, tym bardziej, że zostało jeszcze kilka nieopisanych miejsc. To co prawda już nie to samo, co relacja na żywo, ale świadomość nieskończonego opisu nie dawała mi spokoju;)

Ostatnie co widzieliśmy w Chorwacji to Dubrovnik. Zupełnie inny klimat niż Trogir, o wiele bardziej turystyczny, zdecydowanie więcej niemieckich turystów, wyższe ceny i większa obojętność w stosunku do Polaków. Niestety sympatię można zmierzyć grubością portfela;)

Do Dubrovnika można dojechać na dwa sposoby: magistralą adriatycką i autostradą. Wybraliśmy to pierwsze, bo chociaż wolniej to ładniejsze widoki... Szczególnych atrakcji dostarcza przejazd nad przepaścią po prawej stronie i skalną ścianą po lewej. Z pewnością jest to droga dostarczająca emocji.


(Tu akurat zdjęcie z drogi powrotnej)


Główną atrakcją Dubrovnika jest ogromny pałac. Tak wielki, że wewnątrz istnieje oddzielne miasto. Jest fajnie, sporo do zwiedzania, ale bez wielkiego zachwytu.


Upał skutecznie znięchęcał do spędzania tam wiele czasu i jakoś nie zostało mi po tym wiele wspomnień, może poza papugami na głównym placu.

Od Dubrovnik

Jedna z nich błyskawicznie pożarła guzik od mojej czapki. Ciekawe czy jej zaszodził. Sam pałac to pełno wąskich uliczek, po których trzeba się albo wspinać albo schodzić.
Naprawdę spore wrażenie robią mury pałacu, z których można zobaczyć wspaniałe widoki wybrzeża jak i samego miasta:

Od Dubrovnik






Zdjęcia z Dubrovnika

Do spełnienia kronikarskiego obowiązku pozostał jeszcze opis Budapesztu, który po raz kolejny zrobił na mnie wspaniałe wrażenie.

PS. Ostatnio założyłem też drugiego bloga, w celach bardziej zawodowych, choć też hobbystycznych, w ten sposób oba powinny być naprzemiennie uzupełniane.