O pustyni wiele napisać się nie da... poza tym, że robi po prostu niesamowite wrażenie.
Po przyjeździe do Barrerinhas nasz kierowca zawiózł nas do biura turystycznego, któremu naganiał klientów. Po wysłuchaniu wszystkich tras i atrakcji, które nas czekają, usłyszeliśmy cenę. 50 reali za wycieczkę jeepem 4x4 na pustynię. Tyle, że dziewczyna poznana w poprzednim hostelu zrobiła ją za 35. Zaczynamy negocjować, ale nasz rozmówca jest nieugięty - obok siedzi szef i patrzy na wszystko nie odzywając się nawet słowem. Słyszymy argumenty, że na pewno nie kupimy wycieczki taniej w tej okolicy. Nie było łatwo, ale udaje się nam stamtąd wyjść. Za chwilę wybiega za nami pracownik biura, z którym rozmawialiśmy i zaczyna tłumaczyć, że na pewno się dogadamy i możemy załatwić wszystko bez pośrednictwa biura;) Zaraz też prowadzi nas do taniej pousady gdzie dobijamy targu - 40 reali. I tak pewnie przekręcił nas dwukrotnie, ale przynajmniej pokazał nam trochę miasto, tanie miejsce do spania i jedzenia. Pokręciliśmy się trochę po Barrerinhas w niesamowitym upale. Słońce świeci tu tak mocno, że wręcz pali skórę.
O drugiej wsiedliśmy do jeepa i po godzinie drogi, która sama w sobie była przygodą, docieramy do Lençóis. Kilka godzin chodzenia po wydmach i kąpiel w najpełniejszym z jezior. Naprawdę coś niesamowitego.
PS. Kilka zdjec ktore udalo sie wrzucic. Internet tu jest potwornie wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz