czwartek, 15 kwietnia 2010

Recife i Olinda

Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu, mimo że z Jericoacoara pojechaliśmy z Mileną do Fortalezy. Sama podróż też była oczywiście nieprzeciętna, bo podjechał po nas jakiś brazylijski odpowiednik STAR-a z zamontowanymi plastikowymi siedzeniami na pace, którym pojechaliśmy do Gijoca, najbliższej miejscowości gdzie był asfalt;)
Nad ranem następnego dnia przybyliśmy do Fortalezy. Niestety, to miasto zawiodło mnie tak mocno, że nawet nie chce mi się o nim pisać. To znaczy, jak w każdym mieście było parę rzeczy do zrobienia, była plaża, całkiem ładna z resztą, ale ile można pisać o plaży jeżeli jedzie się wybrzeżem. Ale wrażenie, które mieliśmy spacerując niedzielnym popołudniem - kompletnie wyludnionego centrum (całkowicie i absolutnie, był dzień, ale ulice były puste jak w nocy), wpisywało się w atmosferę lekkiej ospałości i braku konkretnych rzeczy do zrobienia. No dobra, poszliśmy na zakupy na centralny market i na imprezę odbywającą się w barze, który otwierany jest tylko w poniedziałki (swoją drogą to akurat mogę z czystym sumieniem polecić - Bar Pirata). Prawda jest jednak taka, że tam gdzie się znaleźliśmy rewelacji nie było i nawet nie było czemu robić zdjęć.
Fortaleza była też ostatnim etapem wspólnej podróży, bo każdy poleciał potem w swoją stronę - Milena musiała już wracać do Belo Horizonte, a ja wylądowałem w Recife. To było kilka fajnie spędzonych razem dni, dzięki:)


Wyświetl większą mapę

Pierwsze wrażenie: Recife jest wyraźnie lepiej rozwinięte niż Fortaleza. Podobno też wyraźnie bardziej niebezpieczne.
Recife jest naprawdę ciekawie położone - znajduje się na trzech wyspach i do tego na ujściu rzeki. Stąd też wiele mostów i pomysł żeby nadać mu nazwę Brazylijskiej Wenecji. Sama nazwa miasta pochodzi od raf zaraz naprzeciwko wybrzeża.


Mamy tu całkiem zadbaną starówkę i rafę, na której postawiono rzeźby mające uczcić pięśsetlecie powstania Brazylii:


Piętnaście minut jazdy autobusem od Recife znajduje się Olinda. O ile Recife sprawia wrażenie dość nowoczesnego, będąc przy tym czwartym największym miastem Brazylii, to Olinda jest kolonialnym miasteczkiem, w którym życie toczy się o wiele spokojniej:







Chociaż Recife jest naprawdę ładnie położone, i cała dzielnica Boa Viagem znajduje się zaraz przy długiej na kilka kilometrów plaży, to nikt tu nie wchodzi do wody, z powodu powtarzających się ataków rekinów:


Szczególnie niebezpieczne jest przekraczanie granicy raf, które oddzielają płytką strefę przybrzeżną od oceanu. Podobno kilkanaście lat temu, zaraz na wybrzeżu znajdowała się ubojnia. Wszystkie odpadki przez długi czas lądowały w wodzie. Najwyraźniej na tyle długi, że rekiny zdążyły się przyzwyczaić do darmowych obiadów. Niestety, ubojnia została zamknięta, a rekiny przyzwyczajone do miejsca zmieniły tylko swoje upodobania.

Kilka zdjęć z Recife i Olindy.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Nie ma za co, i cieszę się że przygarnąłeś kropka. Recife rzeczywiśćie wygląda niesamowicie na fotach, szkoda że ja już w BH, chętnie bym się dalej z Tobą powłóczyła po północy, szczęśliwej podróży :)

Anita Dias pisze...

Sinceramente estou encantada com as fotos...
está gostando da viagem?

ah!! estou colocando seu texto do blog no tradutor do google kkkk agora posso ler um poquinho... mas o tradutor não é tão bom assim...

bjos