czwartek, 5 sierpnia 2010

Ostatni dzień

Minął mój ostatni dzień w pracy. Wieczorem wybraliśmy się do baru wraz ze znajomymi z pracy i z Aiesecu aby się pożegnać.



Po raz kolejny musiałem się też żegnać w swoje urodziny, jakoś tak wychodzi z datami biletów.
Pisząc tę notkę siedziałem na lotnisku w Sao Paulo czekając na lot do Bogoty. Wreszcie. Powiem, że jestem naprawdę ciekawy tego kraju. Po tym jak poznałem Kolumbijczyków, usłyszałem wrażenia Magdy z Kolumbii, stwierdziłem, że muszę go odwiedzić. Tym bardziej, że stąd jest bliżej niż z Europy (choć to też dość względnie blisko, bo jakieś 6h lotu z Sao Paulo). Istnieje wiele niezbyt pozytywnych opinii o Kolumbii, ale wychodzę z założenia, że z każdego miejsca na świecie docierają do nas tylko złe informacje. W końcu dobra wiadomość to żadna wiadomość. Tymczasem w ostatnich latach sytuacja w Kolumbii znacznie się poprawiła, podróżowanie pomiędzy miastami jest bezpieczne i unikając rejonów Amazonii, można zobaczyć ten jeden z najbardziej niesamowitych krajów. Podróżując po Brazylii wielokrotnie napotykałem ludzi, którzy odwiedzili Kolumbię i byli nią po prostu zachwyceni. Wielokrotnie słyszałem też, że był to najlepszy, najciekawszy z odwiedzonych przez nich krajów w Ameryce Południowej. Choć od dawna mam już bilet, to gdy niedawno Monika pokazała mi filmik promujący Kolumbię, poczułem się jeszcze bardziej zachęcony:



Swoją drogą, może ktoś zna jakiś równie dobry film promujący Polskę?

Ostatni dzień w Brazylii był pełen nerwów, głównie z powodu problemów z kupieniem dolarów. To znaczy kupienie dolarów w Brazylii nie jest jakimś szczególnym problemem - problemem jest kupienie ich po takim kursie, żeby nie dać się orżnąć brazylijskiemu fiskusowi. To co się tu wyprawia przechodzi po prostu ludzkie pojęcie. Ile czasu zajmuje kupienie dolarów w Polsce? Wg. moich doświadczeń około minuty. W Brazylii zajmuje minut piętnaście. Przychodzimy do okienka wymiany - a tam okazuje się, że trzeba się wylegitymować. Jak już skserują nasz paszport to się okazuje, że kurs po jakim można kupić dolary w brazylii jest najzwyklejszym w świecie złodziejstwem. Dlaczego tak jest? Ano bo w Brazylii istnieją 3 rodzaje dolara!
- Dolar comercial - którego kurs jest tym do czego jesteśmy przyzwyczajeni. W chwili obecnej 1$ = 1,75R$. Kto by chciał go tak po prostu kupić, zdziwi się, bo się okazuje, że to tylko dla przedsiębiorców, którzy chcą coś importować lub eksportować.
- Dolar turismo - który można kupić w Banco do Brasil. Gdyby jakiemuś niedobremu brazylijczykowi przyszło do głowy wydawać swoje ciężko zarobione reale za granicą, to musi się pogodzić z faktem, że zostanie mu dowalony podatek za tą przyjemność. Czyli 1$=1,83R$. Czy to wszystko? Jasne, że nie! Do tego Banco do Brasil nam doliczy opłatę za to, że będzie im się chciało te dolary sprzedać. Czyli wychodzi jakieś 1,89R$ za jednego dolara. Godząc się z tym faktem poszedłem do Banco do Brasil wymienić swoje reale. A tu chcą ode mnie biletu, żeby udowodnić, że faktycznie będę z moimi dolarami podróżował i że przypadkiem nie przyjdzie mi do głowy oszczędzać w dolarach (co jest przez brazylijskie prawo zabronione!). Wyobraźcie sobie, że przyjdzie jakiś durny rząd i namiesza tak, że złotówka będzie z dnia na dzień coraz mniej warta. No to przynajmniej, można się wypiąć i kupić sobie dolary. A tu nie! Jak rząd coś spierdzieli, to obywatele zapłacą. Oczywiście przygotowałem się i wydrukowałem swój bilet, ale dowiedziałem się, że jako że nie jestem klientem banku to jedyne co mi mogą wydać to czeki podróżne. Tego było już za wiele...
- Dolar paralelo - czyli dolar równoległy, którego kurs obowiązuje w kantorach. Kurs mniej więcej podobnie zdzierczy jak powyżej, ale przynajmniej nie chcą tych wszytkich durnych potwierdzeń. No i że miałem urodziny to dostałem zniżkę;)

Kończąc wpis napiszę tylko, że wreszcie jestem w Kolumbii. Więcej wieści już wkrótce:)

6 komentarzy:

Paweł S. Piotrowski pisze...

dobrze, że coś pojawiło się na blogu bo myślałem, że złapali Cię tam z reklamówką jakiegoś białego proszku i dlatego taka cisza ;)

Unknown pisze...

I oto powyżej kolega Paweł S. pokazał właśnie typowe myślenie Polaków o Kolumbii... że to tylko biały proszek i broń... Konrad pisz więcej, żeby ludzie zrozumieli że ten kraj to o wiele wiele więcej i naprawdę można się w nim zakochać.. Jest cudowny.. czekam na wpis z Parque Tayrona...i wszystkich innych... A Panu Pawłowi życzę żeby wybrał się w podróż do Kolumbii i napisał swój blog :)))
Pozdrówka

Konrad pisze...

No niestety... co mogę powiedzieć, wiesz, jest mi naprawdę przykro, że ludzie tak myślą. Tym bardziej, że to jest naprawdę niesprawiedliwe, przez ułamek społeczeństwa i utartą opinię cierpią wszyscy. Ich naprawdę wkurzają te żarty i wcale im się nie dziwię, to pewnie trochę tak jakby każdy napotkany obcokrajowiec robił sobie jaja że jak jesteśmy z Polski to kradniemy samochody w Niemczech. Można by o tym gadać, tak samo jak o tym, że Brazylia to nie tylko gołe tancerki samby, futbol i dzungla a w niej makaki i banany. I to jest dla Brazylijczyków również obraźliwe.
I wiesz, jest jeszcze coś... jak się spędzi gdzieś trochę czasu to się takie teksty odbiera odrobinę osobiście, ja np. nie potrafię być obiektywny, i po prostu chce mi się kłócić;)

Paweł S. Piotrowski pisze...

och moi drodzy, więcej luzu, ja się tylko o Konrada martwiłem, że od kilku dni nigdzie go nie było widać i wiedziałem, że jak napiszę coś takiego to się odezwie ;)

A co do Kolumbii i kokainy jest to kraj który jest jej największym producentem (75% światowej produkcji :o) http://en.wikipedia.org/wiki/Cocaine#Production [źródło to CIA Factbook, więc raczej dobre;)] nie wiem ile procentowo auto w Niemczech kradną Polacy, ale jak się dowiecie to dajcie znać ;)

pozdr!

Konrad pisze...

Prowokator:P Ale przynajmiej z dobrymi intencjami;)

A Polska amfetamina jest jedna z najlepszych na swiecie;)

Paweł S. Piotrowski pisze...

No tak się ostatnio składa, że non stop wtykam kij w mrowisko gdzie tylko się da ;)

Polscy chemicy dobrzy to i amfetamina robiona u nas w kraju dobrze wychodzi i w europie cieszy się dobrą opinią ;)