poniedziałek, 23 listopada 2009

Brazylijczycy - moje wrażenia

Minęły już dwa miesiące jak tu jestem i chociaż nie wszystko jest tu wspaniałe i na parę rzeczy można ponarzekać (co zresztą już zrobiłem), Brazylia jest naprawdę wspaniała z jednego powodu - ludzi którzy w niej mieszkają.
Żeby napisać coś ogólnie, musiałbym chyba przejechać cały kraj, bo tak jak pisałem, różnice pomiędzy poszczególnymi stanami są ogromne. Dlatego, tak jak wszystko na blogu, będzie to moje subiektywne zdanie i ktoś kto był w Brazylii pewnie mógłby się z wieloma rzeczami nie zgodzić, ale do rzeczy.


Gdy słucham wiadomości, słyszę czasami "Brasil - um país de todos" (dosł. kraj wszystkich). Faktycznie, jak wszyscy pewnie wiedzą, brazylijczycy to prawdziwa mieszanka ras i narodowości. Jednak jak się przyjrzeć, to kraj w każdej części wygląda inaczej - północ (np. stan Pará) to miejsce gdzie żyje wielu potomków indian. Bardziej na południe, np. Bahia to czarny stan Brazylii. Z kolei Rio i São Paulo to miasta prawdziwie wielokulturowe, w tym drugim mieszka największa na świecie emigracja japońska i włoska. Samo południe Brazylii to właściwie kulturalnie Europa, zasiedlone przez potomków niemieckich emigrantów. Zapewne to stąd panujący tam porządek;)
Ostatnio do Ricarda, u którego teraz mieszkam, wpadli znajomi na piwo. Wszyscy, jak się okazało, mają włoskie nazwiska. I nie jest to przypadek, to tutaj wyemigrowało szczególnie wielu włochów (A niektórzy starają się o włoskie paszporty, żeby spokojnie móc przyjechać do Europy.)

Moje wrażenie mogę oprzeć właściwie prawie wyłącznie na Belo Horizonte, do którego przyjeżdzają jednak ludzie z całej Brazylii. Jacy więc są, jak traktują gringo?:)
Są ciepli i gościnni, weseli i hałaśliwi:) Pewnie, że uogólniam, jednak przeciętnie mają tej każdej z tych cech więcej niż Polacy.
Południowcy są ogólnie rzecz biorąc o wiele bliżej siebie niż my. Utrzymują o wiele większy fizyczny kontakt z drugą osobą, chociażby poklepując kogoś z kim rozmawiają czy kładąc rękę na ramieniu. Nawet spytanie o drogę na ulicy jest wystarczającym powodem;) Jedna brazylijka opowiadała mi jak pojechała na wymianę do Stanów. Próbując tam objąć kogoś śmiejąc się z tego co powiedział, napotykała na niezrozumienie, zdziwienie z powodu przekroczenia fizycznej bariery. Z drugiej strony, czy życie nie jest przyjemniejsze gdy się wszyscy przytulają?;)

Optymizm brazylijczyków też jest nie do pobicia. To co z tego, że podatki są jedne z najwyższych na świecie, a w takim São Paulo można zostać napadniętym z bronią w ręku? Ja widzę tu ludzi, którzy umieją cieszyć się życiem. I naprawdę mało czym się przejmują;) A już umówionym spotkaniem albo ustaloną godziną najmniej. Tzn. nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że nie można na nich polegać, bo doświadczyłem tutaj wiele dobrego. Ale to że ktoś nie przychodzi na spotkanie bez słowa wyjaśnienia jest tu na porządku dziennym. Wyjaśnienie zwykle przychodzi dnia następnego, o ile się wtedy macie szczęście spotkać.
Z drugiej strony, oni między sobą to świetnie rozumieją i nikt się tym specjalnie nie przejmuje ani za to nie obraża.

Zapomnijcie o robieniu planów w Brazylii, plan zmienia się 15 razy na godzinę o ile już jakimś cudem uda mu się powstać. W pierwszej chwili wszyscy na `hurra` mówią tak, a potem jakimś dziwnych trafem nikt nic w tym kierunku nie robi;)

Wracając do optymizmu jednak, często słyszę jak ktoś coś podśpiewuje pod nosem albo i głośniej:) Naprawdę, tutaj śpiewanie w drodze, podczas pracy czy nawet w czasie jedzenia jest zupełnie normalne więc jak tu nie wierzyć w ich optymizm?

Mówiąc o brazylijczykach oczywiście nie sposób nie wspomnieć o piłce nożnej. To nie jest obiegowa opinia, to najprawdziwsza prawda, są szaleni na jej punkcie:) Niekiedy wystarczy wyjść na dwór wieczorem i słychać wrzawę gdzieś daleko - to transmisja meczu w telewizji i krzyki w całym mieście po strzelonym golu. Oczywiście mecz jednej z lokalnych drużyn: Atleticos i Cruzeiros to wydarzenie zupełnie innej rangi, bary są pełniejsze niż zwykle (tak jakby to było możliwe), kierowcy trąbią bez umiaru, a na ulicach pojawiają się fani w czarno-białych lub niebieskich koszulkach. Futbol jest tematem dyżurnym każdej rozmowy, każde posiedzenie przy piwie może się zacząć od dyskusji na temat aktualnego stanu rozgrywek, szans poszczególnych drużyn czy komentowania wczorajszego meczu. Po przejściu przez wszystkie inne tematy następuje zazwyczaj powrót do futbolu:) To jest ten moment, w którym ja się wyłączam bo chyba nigdy nie zrozumiem ich futbolowego szaleństwa;)

6 komentarzy:

piotro pisze...

mówisz że tak pasjonują się piłką nożną - to wiadomo :)a co z Capoeira ?? przeciez ona wywodzi sie własnie z Brazil :) co z tymi legendami ze czesto na ulicy widzi się ludzi grających w roda ? to dotyczy tylko favel ?

Paweł S. Piotrowski pisze...

jak widać naprawdę Ci się tam podoba, południowe towarzystwo Ci służy ;)
a może mógłbyś napisać jak ma się to wszystko do pracy? w końcu to tam spędzasz sporo czasu i atmosfera oraz metodyka prowadzenia projektów na pewno ma duże znaczenie jak się tam odnajdujesz :)

Konrad pisze...

Piotro: wiesz, co innego wiedzieć a co innego zobaczyć, myślałem że w tym futbolowym bziku jest troche przesady, ale widzę, że to 100% prawda. Co do capoeiry, to ja widziałem roda na ulicy jeden raz:P Fakt, że do faveli jeszcze nie wchodziłem, być może tam wygląda to inaczej. Jakiś czas temu Ola była w São Paulo i tam widziała Capoeire na ulicy.

Konrad pisze...

cosmoz: no cóż, o atmosferze pracy może jeszcze jakiś post napiszę, ale ogólnie rzecz biorąc jest świetna. Całkiem często zdarza mi się wychodzić z ludźmi z pracy, ostatnio np. na Churrasco:)
W pracy jest po prostu wesoło i wcale nie znaczy to, że jest nieprofesjonalnie. Co do metodyki to jest to jakiś Brazylijski standard oparty na RUP, czyli bez dokumentacji ani rusz (tylko, że niekiedy pojawia się ona po zaimplementowaniu funkcjonalności:P).
Ja rozwijam tam projekt wewnętrzny - monitorowanie czasu pracy i wydajności pracowników, także jak skończę i co gorsza zadziała, to pewnie wszyscy będą mnie przeklinali;) Ogólnie technologie ciekawe - tak jak Ci mówiłem głównie GRAILS, jest dużo osób ze sporym doświadczeniem. Pracuje się dużo, choć może trochę wolniej niż w Polsce. Niby 8 godzin, ale to przerwa na obiad, to jakieś bugi i wychodzę z pracy koło 19...

jasiek pisze...

A siatkówka?

Konrad pisze...

Jakbyśmy mieli taką drużyną piłki nożnej jak oni to chyba też nikt by się siatkówką nie interesował;) Ale serio to po prostu nie wiem, do tej pory nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek się tym ekscytował, mimo że przecież ostatnio grali.