wtorek, 17 listopada 2009

Serra do Cipó


Kolejny weekend, kolejne imprezy, ale i mały wyjazd poza Belo Horizonte. Tym razem udało się wybrać do Cerra do Cipó - rezerwatu przyrody, pełnego wodospadów.
Właściwie to nie byłem początkowo jakoś specjalnie entuzjastycznie nastawiony, jechać tylko po to, żeby przez chwilę popatrzeć na wodospad... Jednak wyjazd nad (czy też raczej pod) wodospad tutaj, to trochę tak jak wyjazd na plażę:) Zabieramy ręczniki, przenośną "lodówkę" z browarem i w drogę. Po przyjeździe na miejsce pojawia się jednak pewien problem - trzeba przejść górą wodospadu po śliskich jak diabli kamieniach, a następnie przepłynąć na drugi brzeg biegnącej górą rzeki nie mocząc przy tym wszystkich swoich rzeczy, tudzież nie rozstając się chociażby z aparatem.


Po drobnych trudnościach udało się przeprawić na drugą stronę. I nigdy nie myślałem, że zrobi to na mnie takie wrażenie.Kąpiel pod wodospadem, w dodatku ciepłym, to niesamowita sprawa:) Huk wody, która w dodatku spada na głowę, z jednej strony ogłusza, a z drugiej powoduje, że można się poczuć jak tybetański mnich podczas medytacji;)


Niestety, nie dla wszystkich pobyt w Cerra do Cipó skończył się szcześliwie. Na drugim brzegu widzieliśmy akcję ratunkową - ktoś utonął przy wodospadach, a helikopter pojawił się w okolicy jak już nie było kogo ratować... Woda opustoszała na jakieś dwie godziny.
Po jakimś czasie wszyscy uspokoili się, wykąpaliśmy się po raz kolejny i trzeba było wracać. Jedynym ułatwieniem była pusta już tym razem "lodówka", w której dało się przewieźć plecaki na drugi brzeg.

Wracając do Belo Horizonte, dało się odczuć, że zbliża się tropikalne lato... o 9 wieczorem było już ciemno, gorąco i głośno, bo tutajsze robactwo uaktywnia się po zmierzchu;)

Brak komentarzy: