środa, 7 października 2009

Co mnie wkurza

Jasiek zaproponował dzisiaj w komentarzu do poprzedniego posta abym napisał o tym co mi się tu NIE podoba. Myślałem, że z braku weny nic dzisiaj nie powstanie, ale mój dzisiajszy powrót do domu dał mi, niestety, temat do kolejnego posta.
  • Transport publiczny w Belo Horizonte. Nie będę ukrywał, jest po prostu tragiczny, a gdy dzisiaj podczas deszczu próbowałem bezskutecznie wsiąść do przepełnionego autobusu, na myśl przychodziło mi wiele innych określeń. Żeby nie zanudzać za bardzo, przedstawię to w skrócie:
    - Jak już pisałem, autobus składa się z części wejściowej i wyjściowej rozdzielonej bramką i cobradorem który zbiera haracz. Kretynizm całego rozwiązania polega na tym, że gdy autobus jest zapchany, Ci którzy są z przodu muszą przejść przez bramkę generując dodatkowy tłok. Dodatkowo postój autobusu na przystanku potrafi trwać nawet minutę, aż się wszyscy w nim przegramolą.
    - Rozkład jazdy - kto wymyślił, żeby w godzinach szczytu autobusy jeździły rzadziej niż wtedy gdy nikt ich nie potrzebuje?
    - Rozkład z częstotliwością kursów, a nie godziną przyjazdu. A co mi po takim rozkładzie jak mój autobus przyjeżdza co pół godziny?
    - Brak jakiegokolwiek biletu miesięcznego, za każdy przejazd trzeba płacić. Jak policzyłem, to wychodzi to średnio 3x drożej niż w Warszawie, zakładając że codziennie dwa razy przejedziemy się autobusem

  • Kierowcy, przed którymi trzeba uciekać też mnie wkurzają. Czemu muszę uciekać z przejścia dla pieszych? Do tego przejścia są jakoś tak sprytnie pomyślane, że wchodząc na nie, mam nadjeżdzające samochody za swoimi plecami, więc na wszelki wypadek trzeba uciekać.

  • Kontynuując, przejdę do mojego mieszkania, które na szczęście niedługo będę zmieniał. Na powitanie usłyszałem "Załóż buty, bo podłoga jest brudna". Wiele się w tej kwestii od tej pory nie zmieniło. Do tego pełno mrówek, które dobiorą się do każdego jedzenia. Co gorsza usłyszałem, że to podobno normalne, bo to klimat tropikalny. Jakoś w innych domach było chyba mniej tropikalnie w takim razie...

  • Biurokracja, której poświęcony był już jeden post. Tu wszystko trwa. Długo. Podobnie z tutajszym AIESEC-iem. Tu nie chodzi o to, że nie chcą pomóc. Chcą, ale czas reakcji potrafi doprowadzić do szału. Na wysłanie dokumentów do Polski czekałem chyba z miesiąc, podobne przejścia ma teraz Milena, inna praktykantka, która chce tu przyjechać.
Dużo to czy mało? Moim zdaniem, do wszystkiego poza mrówkami da się przyzwyczaić. Pozostałe na pewno nie miałoby wpływu na to czy w Brazylii zamieszkać, czy nie. Są jeszcze inne kwestie, o których do tej pory nie pisałem, jak np. bezpieczeństwo. Belo Horizonte to nie o wiele bardziej niebezpieczne Rio czy São Paulo. Tam naprawdę zdarzają się napady z bronią. Tu póki co nic się nie dzieje, ale dzielnic, które można określić jako "podejrzane" też nie brakuje.
Na tym chyba muszę skończyć, bo znowu zacznę pisać, że jednak mi się tu podoba;) Jeżeli będzie coś nowego, wkurzającego i godnego uwagi, na pewno znajdzie się tu o tym notka.

2 komentarze:

jasiek pisze...

No wiesz, jak na Polaka musisz sporo narzekać;)

ania s pisze...

z tym autobusami to wygląda na to, że grunt, żeby nie padało ;) a z rozkładem to jak w ciechanowie w godzina szczytu. ale mrówek współczuję ! choć do nas do kuchni w ciechu tez kiedyś się zakradły... w sumie w tej brazylii jak u nas ;P