piątek, 15 sierpnia 2008

Droga do Istambulu

Tydzien po powrocie z Meksyku znowu w drodze!:) Tym razem z bratem pojechalismy zobaczyc Istambul i dostac sie do niego droga ladowa. Po miesiecznym pobycie w Meksyku ciezko byc zaskoczonym tym co sie widzi w Europie, a moze raczej ciezko to docenic nie majac odpowiedniej wiedzy. Odmiennosc Meksyku dalo sie odczuc na kazdym kroku, teraz jadac przez Budapeszt,Bukareszt i mijajac Bulgarie wlasciwie zmienialy sie jezyki i poziom czystosci;) Przy tym wszystkim ciezko jednak nie docenic uroku Budapesztu i Wegier jako takich, dlatego tez, a po trochu tez z grafomanskich pobudek postanowilem cos napisac o naszym wyjezdzie;)

Do Budapesztu dostalismy sie nocnym pociagiem (naturalnie znalezionym na promocji:) ktory chyba stal sie zwiastunem naszych klopotow w czasie tego wyjazdu. Dojechalismy po poludniu, spoznieni jakies 7 godzin z powodu wypadku na torach w okolicach Katowic. Wielkiego zaskoczenia nie bylo - poza tym ze Budapeszt to naprawde ladne miasto, z wieloma zabytkami, muzeami - i jezeli ktos tu przyjezdza imprezowac - dobrymi klubami. Ale prawda jest tez taka ze obaj widzielismy zle strony globalizacji - niby fajnie ze teraz mamy Unie Europejska i strefe Shenghen, ze nie budza w pociagu zebysmy mogli pomachac paszportem, ale gdy juz dojedziemy na miejsce to nie widzimy jakiejs uderzajacej roznicy. Poza tym wrazenie bardzo pozytywne, Wegrzy byli bardzo pomocni, takze Ci ktorzy nie mowili w zadnym jezyku poza Wegierskim. A tych bylo niestety dosc sporo, wlaczajac kasy biletowe. Dogadac sie mozna albo po angielsku albo niemiecku, zreszta o ile cos jest napisane w jakims innym jezyku to wlasnie po niemiecku najczesciej. Z wegierskim balaganem zetknelismy sie po raz pierwszy podrozujac ich kolejami. A to trzy rozne osoby podaja trzy rozne ceny tego samego przejazdu, albo usilnie twierdza ze pociag ktorym potem jedziemy w ogole nie istnieje. Nie musze chyba dodawac ilosci niecenzuralnych sformulowan ktorych uzylismy do okreslenia pani w okienku przez ktora musielismy brac taksowke na drugi koniec Budapesztu, po to by przejechac sie pociagiem jadacym przez stacje z ktorej nas odeslala...


Z ciekawostek w Budapeszcie mozna wymienic ich metro, najstarsze na swiecie po metrze londynskim, ze starymi stacjami, niektorymi polozonymi bardzo gleboko - przejazd schodami ruchomymi z dolu na gore zajmowal okolo minuty (subiektywnie).

Jedna z atrakcji Budapesztu sa laznie pochodzace z czas panowania tureckiego, niestety, tak jak wszystko tutaj skomercjalizowane do granic mozliwosci. Nie zmienia to jednak faktu ze pobyt w lazni jest przyjemnoscia, mamy do dyspozycji 3 "baseny", w najcieplejszym temperatura wynosi okolo 38 stopni, wiec zbyt dlugo posiedziec sie tam nie da:)

... co nie przeszkadzalo toczyc tam szachowych pojedynkow:)

Budapeszt, zreszta jak zauwazyl Mateusz, podobnie jak kazde miasto, najwieksze wrazenie robi noca, mosty sa pieknie podswietlone, a na jednym z nich w niedziele wieczorem odbywa sie targ, ktory sciaga mnostwo turystow.


Przed wyjazdem do Bukaresztu udalo nam sie jeszcze spedzic dzien nad Balatonem, ktory opisze nastepnym razem, bo brat i poznany Meksykanin patrza na mnie wymownie;)

Brak komentarzy: