niedziela, 3 stycznia 2010

Ilha Grande

Zaraz po świętach pojechaliśmy na Ilha Grande, wyspę w stanie Rio de Janeiro, aby tam przywitać nowy rok. Kilka godzin samochodem, nocleg u Juana, autobus do Mangaratiba, a na koniec półtorej godziny łodzią (jakieś 30km) aby dostać się na wyspę, a konkretnie do Vila de Abraão, jedynego większego miasteczka:


Wyświetl większą mapę

Wyspa sama w sobie pokryta jest lasem atlantyckim, który jest otoczony wieloma pięknymi plażami. Pierwsze dwa dni minęły nam właśnie na spacerach pomiędzy nimi. Las atlantycki (Mata Atlântica) to jeden z najbardziej zróżnicowanych ekosystemów na świecie, zupełnie inny od puszczy amazońskiej. Kiedyś pokrywał ogromną część wybrzeża Brazylii, jednak kolonizacja zrobiła swoje i w tej chwili zostało około 8% dawnego lasu. Jest jednak parę miejsc gdzie zachował się w dobrym stanie i tam też jest chroniony. Tak jest też na wyspie.



Spacerując przy głośnym akompaniamencie żyjących w lesie owadów można natknąć się np. na owoce jaca czy dojrzewające banany:





Na samym kampingu gdzie mieszkaliśmy, za naszym namiotem mieliśmy np siedlisko krabów:)


Później zresztą, gdy padało przez dwa dni, a nasz kamping przypominał jedną wielką kałużę, kraby bez skrępowania przemykały się pomiędzy namiotami;)
Sama wyspa to jednak nie tylko ciekawa przyroda ale i piękne plaże, pomiędzy którymi można się przemieszczać za pomocą wodnych taksówek (o ile komuś znudziłoby się spacerowanie po lesie pełnym śliskich ścieżek pomiędzy ostrymi kamieniami).



Niestety, żeby nie było zbyt cudownie, prognoza pogody tym razem się sprawdziła i przez dwa dni dość porządnie lało. Nie muszę chyba mówić, że mieszkanie w namiocie w takiej sytuacji nie jest szczytem komfortu. W noc sylwestrową po północy lało już na tyle konkretnie, że szedłem po ulicy po łydki w wodzie.



Deszcze były zresztą na tyle silne, że na wyspie co chwilę brakowało prądu i wody, restauracje serwowowały tylko to co dało się przygotować bez wyżej wymienionych, a lokalny sklepik pracował o świecach i kalkulatorze.
W noc sylwestrową niestety doszło do tragedii na wyspie. Z powodu deszczu doszło do obsunięcia się ziemi, która przykryła jeden z luksusowych hoteli po drugiej stronie wyspy (news). My dowiedzieliśmy się o tym dopiero rano, pływając sobie od wyspy do wyspy na jednej z wycieczek...
Po tym wszystkim co napisałem wydawać by się mogło, że nie mógł to być udany wyjazd. Ale był, jak na przekór było naprawdę super, i o tym będzie kolejny wpis.

PS. Zdjecia z wyspy
PS2. Zna ktoś jakiś program którym można odzyskać skasowane zdjęcia z karty aparatu cyfrowego?:)

Brak komentarzy: