sobota, 26 grudnia 2009

Boże Narodzenie w Brazylii

Długo się zastanawiałem jak to będzie, jak to jest spędzać święta Bożego Narodzenia w innym kraju, z dala od swojej rodziny. Choć nic jej nie zastąpi, to powiem tylko, że było wspaniale i ciężko mi wyrazić jak wdzięczny jestem Marii Antoniecie, naszej koleżance, która zaprosiła mnie i Juana do spędzenia świąt ze swoją rodziną:)
Teraz wypadałoby porównać typowe polskie święta z typowo brazylijskimi, ale jakie ja mam porównanie? Czy to w Polsce czy w Brazylii, w każdym domu święta wyglądają nieco inaczej, więc po prostu napiszę co się działo.

Około 8 wieczorem w wigilię Bożego Narodzenia przyjechała po nas Maria Antonieta. Lało niemiłosiernie, parę kroków wystarczyło, żeby zmoknąć. Najpierw pojechaliśmy do rodziny jej mamy.


Z Juanem i Marią Antonietą

Zdążyłem się do tego już przyzwyczaić, ale tu także nie dało się odczuć wielkiego pośpiechu. Wszyscy kręcili się po domu, kolejni goście przychodzili, co jakiś czas ktoś dolewał piwa i przynosił kolejne przekąski. Wszystko w atmosferze lekkiego zamieszania bez większego oczekiwania na kolację wigilijną.
Pamiętacie taką zabawę z podstawówki, że każdy losował kogoś komu ma kupić prezent? Tutaj nosi nazwę Amigo Oculto (ukryty przyjaciel) i impreza bożonarodzeniowa nie może się bez niej obyć. Istnieje w wielu wersjach, czy to z losowaniem wcześniej, czy, jak graliśmy w drugim domu, każdy przynosi w miarę uniwersalny prezent i podchodzi do stołu w kolejności w jakiej został wylosowany. Co najlepsze, zamiast otwierać prezent ze stołu, może zabrać czyjś prezent, który został już rozpakowany, ale bardzo mu się spodobał:) Naprawdę, sporo z tym śmiechu i zamieszania, a niektóre prezenty są rabowane wielokrotnie:) To był już mój trzeci Amigo Oculto, poza AIESEC-owym i firmowym.
Wracając do kolacji, po jakichś dwóch godzinach i wymianie prezentów, na stole pojawił się... indyk.



Przypomniała mi się piosenka Rammstein - We're all living in America;)
Oprócz indyka przygotowano także np. ryż smażony z bananami czy kandyzowanymi owocami, farofę (coś jak mąka z manioku) czy Bacalhau, czyli suszonego w soli dorsza. W porównaniu do naszych dwunastu potraw trochę mało;) Choć deserów było już chyba nawet więcej - np. mus z Maracuji, Brigadeiro czy Doce de Leite. Ogólnie raczej nie ma ciast, a słodycze są bardzo gęste, słodkie i nie da się ich zbyt wiele zjeść;)


Doce de Leite, Doce de Limão, tudzież czekoladki z mielonych orzechów włoskich

Poza tym było nam bardzo miło, zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że Brazylijczycy są niesamowicie otwarci i gościnni, ale święta u rodziny Marii Antoniety przekroczyły nasze oczekiwania:)
Po kolacji u jednej rodziny, około 12 w nocy jedziemy do rodziny taty naszej koleżanki. Nie ma tu jakiegoś określonego planu, dom pozostaje otwarty, więc jedni przychodzą a inni wychodzą, bo chcą jeszcze odwiedzić innych znajomych czy rodzinę. Zaraz przy wejściu stał komitet powitalny mikołajów:



Oprócz tego, w każdym z domów były też szopki bożonarodzeniowe, jedna z nich szczególnie okazała:



Tam też oczywiście wszyscy zasiedli do kolacji, a raczej ci, dla których wystarczyło miejsca przy stole. Tutaj zdecydowanie rozmiar stołu nie wyznacza limitu gości.
Dwie kolacje jednak przekroczyły moje i Juana możliwości;) Tu jednak było głośniej, dzieci robiły dodatkowe zamieszanie i oczywiście największą atrakcją było to, że nie trzeba iść wcześniej spać:)


Po kolejnej wymianie prezentów, około 4 rano wróciliśmy do domu:)

Kolejny dzień to właściwie powtórka wigilii, tym razem w wersji obiadowej. Znowu w tej samej kolejności odwiedzaliśmy rodzinę z naszą koleżanką. Długo by opowiadać, bo minął w ten sposób cały dzień i spora część nocy, kiedy do późna graliśmy w planszówki z nią i jej kuzynkami.

Po tym wszystkim dochodzę do wniosku, jak wiele jest symboli, bez których ciężko się obyć. Wigilia bez karpia, noc bez pasterki i śniegu, ale przecież to nie o to chodzi w Bożym Narodzeniu. Choć polskich świąt nie zamieniłbym na brazylijskie, to to jak ludzie się spotykają, jak stół nie jest centralnym punktem świąt, jak nikt się nie przejmuje czy będzie 12 potraw na wigilii, naprawdę mi się podobało. Tutaj widzę jak można przeżyć fajne święta bez terroru przygotowań i pośpiechu, bo goście przyjeżdzają na obiad. Wszyscy się cieszą z bycia razem i chyba właśnie to w świętach jest o wiele ważniejsze.

2 komentarze:

jasiek pisze...

Zastanawiałem się, co mi nie pasuje na tych zdjęciach z Wigilii brazylijskiej i zorientowałem się, że Ci ludzie ubrani są jak latem :)

jasiek pisze...

Jakbyś chciał poczuć przeciwny klimat:
http://www.youtube.com/watch?v=vOpP13x2-vc&feature=player_embedded