środa, 8 września 2010

Santa Marta

Santa Marta nie powaliło nas na kolana. Właściwie to mamy kolejne muzeum Simona Bolivara, który w tym miejscu chory na gruźlicę dokonał swojego żywota. Nie wiem zresztą, może się nie znam, ale mam wrażenie, że jego lekarz nie życzył mu dobrze wysyłając go na wypoczynek właśnie tam gdzie panuje iście tropikalna temperatura i wilgotność.

Od Santa Marta

Simon Bolivar został uwieczniony w każdym Kolumbijskim mieście i jeżeli istnieje jakiś plac to jest wielce prawdopodobne, że jest to plac Bolivara.
Poza tym w mieście można przejść się plażą, chociaż daleko jej do tej znanej z Parku Tayrona:



W Santa Marcie rozstaliśmy się chwilowo z Alicją, Arturem i Martyną. Oni pojechali do Medellín, a ja zostałem jeden dzień dłużej żeby ponurkować. Z samego rana pojechałem do Taganga, małej wioski rybackiej położonej kilka kilometrów od Santa Marta.
A na miejscu niespodzianka, od razu mają aparat w wodoodpornej obudowie. Po wypłynięciu nastąpiła druga niespodzianka, zapomnieli go ze soba zabrać...
Tak więc pierwsze nurkowanie odbyło się bez aparatu, a wtedy właśnie było najwięcej ciekawych rzeczy pod wodą. Podczas przerwy aparat dowieźli, ale niestety za drugim razem to nie było już to samo.

Od Santa Marta




Po nurkowaniu posiedziałem jeszcze trochę na plaży, która choć nie powalała urokiem to była na tyle wolna od namolnych sprzedawców, że dało się na niej odpocząć.


Chyba nigdzie do tej pory nie miałem takiej alergii na sprzedawców plażowych. Lody, piwo, wisiorki, kapelusze, masaże oferowane przez bezzębne murzynki. I nie wystarczy powiedzieć "No, gracias". Będą stali jak wyrzut sumienia przed nami namolnie oferując swoje usługi. Jedyne co na nich działa to po prostu brak jakiejkolwiek reakcji. Nieprzyjemnie jest kogoś ostentacyjnie ignorować, ale nie zostawiają wielkiego wyboru.

Kolejnego dnia powróciłem do Bogoty i do tej pory czuję efekty gwałtownej zmiany klimatu z wilgotnego i gorącego na chłodny górski. Poza tym jestem już z powrotem w Polsce, ale na post podsumowujący przyjdzie jeszcze czas:)

Brak komentarzy: