Ale wracając do opisu Buenos Aires, kolejny dzień zaczęlismy od stadionu River Plate, jednej z dwóch najbardziej znanych drużyn z Buenos. Ogólnie rzecz biorąc futbol nie wyzwala u mnie szczególnych emocji, ale niestety byłem w mniejszosci;)
Od Buenos Aires |
Wkrótce potem wybraliśmy się na Empanady, jedne z najbardziej typowych argentyńskich przekąsek.
Najprościej możnaby je określić jako pieczone pierogi nadziewane np. mięsem czy kurczakiem. W smaku po prostu genialne, szczególnie jeżeli znajdziemy właściwe miejsce.
Zaraz potem trafilismy do Puerto Madero, jednej z dzielnic Buenos Aires położonej nad Río de la Plata.
Jak widać dzień był naprawdę pochmurny i deszczowy, ale mimo to warto było się tam przejść. W ramach akcji "raz się żyje" (którą od tej pory powtarzaliśmy codziennie;) musieliśmy pójść na argentyński stek w dobrej restauracji.
Do tej pory myślałem, że wołowina brazylijska jest niesamowicie miękka w porównaniu do naszej, ale nawet ona ustępuje miejsca argentyńskiej. Po raz kolejny przekonaliśmy się też jak późno się wychodzi do restauracji w Argentynie, o 7 wieczorem byliśmy tam prawie zupełnie sami. Innym przyjemnym zaskoczeniem są ceny, szczególnie po Brazylii. Zresztą, po pobycie w Brazylii wszystko wydaje się tanie. Kolacja (stek, frytki i wino) w bardzo dobrej restauracji w drogiej dzielnicy Buenos Aires kosztowała nas 90 peso (ok. 75 złotych) za osobę. Wiele razy potem jeszcze chodziliśmy na wino, którego cena w lokalu zaczynała się już od 30zł za butelkę. W Argentynie po prostu nie opłaca się pić piwa!;)
Wieczór zakończyliśmy spacerując po mieście, po miejscach, które odwiedziliśmy już wcześniej. Zarówno Puerto Madero jak i Casa Rosada nocą mają swój urok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz